Komentarze: 3
Dzisiaj miałam i.n.a.u.g.u.r.a.c.j.ę <trudne słowo> roku akademickiego 2005/2006. Byliśmy nawet w telewizorni.
Czuję się bardzo... prestiżowo powiedziałabym... "Kwiat inteligiencji polskiej" jak to się mówi... hmm... jeśli te niektóre mordy były kwiatem inteligencji to ja jestem carycą...:) a nie jestem;>
Oczywiście nie mam na myśli "moich" mordeczek, za którymi (wow) stęskniłam się! Jejciuś jacy oni wszyscy są kochani:)
<ALE: nie martwcie się, Drodzy Czytelnicy, Wasza pozycja jest nie do zdarcia:) Misie -Pysie kochane...> (sorry za tą żenadę.. ale nie potrafię inaczej okazywać swoich uczuć do innych...)
Tak wogle to cieszę się bardzo z mojego nowouzyskanego tytułu "studentki" ale... tak naprawdę to boję się jak cholera.
Już mi się śnią jakieś koszmarne sny, że stoję pośrodku sali wykładowej, muszę coś powiedzieć, a nie mogę, język mi się plącze, wszyscy się na mnie patrzą z politowaniem itd...
Ale z drugiej strony (dzisiaj w autobusie) stwierdziłam że STRASZNIE mi zależy na tym, żeby skończyć te studia... Kurczę, to byłby taki sukces... Skończyć prawo na UW - to jest coś.. Może bym w końcu w siebie uwierzyła, że wcale nie jestem taka głupia, jak mi się wydaje.. a może jestem zbyt ambitna?